Park Jurajski w Barcelonie. “Flick wskrzesił dinozaura”

Robert Lewandowski nie musi być w tym sezonie mężem opatrznościowym Barcelony, bo ta wleciała na szczyt LaLigi na skrzydłach Raphinhi i Lamine Yamala. Ale znów to “Lewy” ma do wykonania robotę, od której zależeć będzie najbliższa przyszłość klubu.

“Stary człowiek i… może”. Robert Lewandowski miesiąc po 36. urodzinach jest liderem klasyfikacji LaLigi. Nad młodszym o dekadę Kylianem Mbappe, którego przyjście do Realu Madryt było wydarzeniem dziesięciolecia w Hiszpanii, ma dwa gole przewagi. “Lewy” jest już najstarszym napastnikiem w historii Barcelony, ale jego fenomen sięga dalej.

Kapitan reprezentacji Polski w dobrym stylu wystartował w wyścigu o Trofeo Pichichi, a LaLiga tylko raz miała starszego od niego króla strzelców. 60 lat temu. Mowa o legendarnym Ferencu Puskasie. Węgier sięgnął po tytuł króla strzelców hiszpańskiej ekstraklasy dwa tygodnie po 37. urodzinach. “Lewy” może zostać koronowany trzy miesiące przed tym, jak zdmuchnie z tortu 37 świeczek.

Do tego jeszcze daleko, ale pierwsze kolejki sezonu 2024/25 pokazują, że Lewandowski jest na dobrej drodze. Potwierdził to mecz z Villarrealem (5:1). Oczywiście, polski napastnik nie rozegrał wielkiego spotkania. Takie za kadencji Hansiego Flicka mu się nie zdarzają z prostej przyczyny – Niemiec tego od niego nie wymaga.

Herr Flick – niczym dr John Hammond w “Parku Jurajskim” – wskrzesił dinozaura. Nie, nie chodzi o Lewandowskiego. Bez takich złośliwości. Chodzi o oldskulowego środkowego napastnika, który jeszcze kilka lat temu w świecie nowoczesnego futbolu był gatunkiem wymarłym, ale jak się okazuje, dobrze wkomponowany wciąż może dać swojej drużynie wiele dobrego.

Trener Barcelony nie wymyślał koła na nowo. Uznał, że skoro ma napastnika, którego największym atutem jest skuteczność i wie, jak wydobyć z niego to, co najlepsze, to wyeksponował jego największe atuty i ukrył wady. Za kadencji Xaviego, zwłaszcza w poprzednim sezonie, Lewandowski miał być nie tylko środkowym napastnikiem, ale też rozgrywającym, kreatorem.

Robert Lewandowski nie musi być w tym sezonie mężem opatrznościowym Barcelony, bo ta wleciała na szczyt LaLigi na skrzydłach Raphinhi i Lamine Yamala. Ale znów to “Lewy” ma do wykonania robotę, od której zależeć będzie najbliższa przyszłość klubu. “Stary człowiek i… może”. Robert Lewandowski miesiąc po 36. urodzinach jest liderem klasyfikacji LaLigi. Nad młodszym o dekadę…

Robert Lewandowski nie musi być w tym sezonie mężem opatrznościowym Barcelony, bo ta wleciała na szczyt LaLigi na skrzydłach Raphinhi i Lamine Yamala. Ale znów to “Lewy” ma do wykonania robotę, od której zależeć będzie najbliższa przyszłość klubu. “Stary człowiek i… może”. Robert Lewandowski miesiąc po 36. urodzinach jest liderem klasyfikacji LaLigi. Nad młodszym o dekadę…