Czy Lewandowski się kończy?

Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone – mawiał Mark Twain. Chciałoby się, żeby – w przeddzień swoich 35. urodzin – mocną wiadomość tej samej treści, mógł wysyłać także “Lewy” do wszystkich tych, którzy wieszczą jego rychły sportowy zmierzch.

“Rozliczajmy geniuszy z geniuszu, a zjadaczy chleba z kolacji” – śpiewał przed laty Przemysław Gintrowski. “Lewy” będzie zawsze rozliczany z geniuszu. Brawo za asystę przy drugim golu, za to, że walczył, że szarpał, że próbował. Ale też bądźmy szczerzy – od niego oczekuje się więcej. Wszedł w buty po samym Leo Messim, a to ciężkie obuwie. Nie będzie dla Roberta żadnej taryfy ulgowej, to pewne.

W zeszłym sezonie zdobył dla Barcelony 33 gole we wszystkich rozgrywkach – to przecież więcej niż przyzwoicie. To bardzo dobrze!

Było mistrzostwo w La Liga, był Superpuchar Hiszpanii. Ale to historia, w futbolu nie liczy się to, co było wczoraj. Stara i brutalna prawda piłkarska mówi: Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Czy zatem powinniśmy się martwić?

Zły sen polskiego kibica od lat wygląda mniej więcej tak samo: pewnego dnia Robert Lewandowski kończy karierę, reprezentacja Polski zostaje nagle bez najlepszego strzelca w historii i traci połowę swojej siły. Następuje czas wielkiej smuty, Biało-Czerwoni znów stają się drużyną przeciętniaków, która na Euro czy mundiale jeździ – tak jak dawniej – tylko od wielkiego dzwonu. Dziura w procesie szkoleniowym dotkliwie daje znać o sobie, następcy “Lewego” w kadrze próżno szukać. Polacy toczą zacięte i wyrównane boje z europejskimi autsajderami, wracając do starej i sprawdzonej metody, czyli tradycyjnej gry z kontry. Rozkochany w jakościowym futbolu polski kibic satysfakcji ma z takiej gry tyle, co kot napłakał. Zbiera mu się na nudności. Dobrą piłkę zna tylko z telewizji. Brrr!

Na szczęście to jeszcze nie jest nasza obecna rzeczywistość, to tylko zły sen, wyłącznie nasze lęki o przyszłość, nocne koszmary.

Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone – mawiał Mark Twain. Chciałoby się, żeby – w przeddzień swoich 35. urodzin – mocną wiadomość tej samej treści, mógł wysyłać także “Lewy” do wszystkich tych, którzy wieszczą jego rychły sportowy zmierzch. “Rozliczajmy geniuszy z geniuszu, a zjadaczy chleba z kolacji” – śpiewał przed laty Przemysław Gintrowski. “Lewy”…

Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone – mawiał Mark Twain. Chciałoby się, żeby – w przeddzień swoich 35. urodzin – mocną wiadomość tej samej treści, mógł wysyłać także “Lewy” do wszystkich tych, którzy wieszczą jego rychły sportowy zmierzch. “Rozliczajmy geniuszy z geniuszu, a zjadaczy chleba z kolacji” – śpiewał przed laty Przemysław Gintrowski. “Lewy”…