Kibice w 25 minut postarzeli się o kilka lat. Wróciły demony “starej” Borussii Dortmund

Do zachwytów nad Borussią, która na Signal Iduna Park pokonała Chelsea (1:0), trzeba dołożyć łyżkę dziegciu. Końcówka meczu pokazała, że stare problemy BVB – mniej ostatnio widoczne – mogą wrócić ze zdwojoną siłą w każdej chwili.

Od początku roku Borussia Dortmund imponuje nie tylko formą (wygrała wszystkie siedem spotkań – pięć w lidze, jedno w Pucharze Niemiec i jedno w Lidze Mistrzów), ale też charakterem.

Doceniają to zarówno kibice, jak i komentatorzy – zewsząd słychać, że piłkarze pod wodzą Edina Terzica dojrzeli, a w trudnych chwilach nie załamują się, tylko wkładają całe serca, by odwrócić wynik.

Zwycięstwo w domowym starciu z Chelsea – tak, tą Chelsea, która w zimowym okienku transferowym wydała na nowych piłkarzy więcej niż liga niemiecka, hiszpańska, włoska i francuska razem wzięte (!) – tylko dołoży zachwytów nad BVB i nasili głosy, że ekipa z Signal Iduna Park może jeszcze powalczyć z Bayernem Monachium o mistrzostwo Niemiec.

Ci, którzy oglądają Borussię okazjonalnie, mogą w takie przepowiednie łatwo uwierzyć – w końcu mecz z Chelsea miał wiele dobrych momentów, a Karim Adeyemi swoim sprintem w stylu strusia pędziwiatra (z czego po spotkaniu żartował sam trener) rozbił w pył defensywę zawodników Grahama Pottera.

Warto dodać, że 21-latek wyprzedził Enzo Fernandeza, mistrza świata z Argentyną i najdroższego piłkarza sprzedanego do Premier League (Chelsea zapłaciła za niego 120 mln euro), co tylko przysporzyło mu fanów wśród tych, którzy nie darzą sympatią The Blues.

Problem w tym, że niedługo po golu – w okolicach 70. minuty – sytuacja na boisku uległa zmianie, a kibice mogli mieć flashbacki z najgorszych chwil BVB z początku sezonu.

Jeszcze w sierpniu piłkarze Terzica – mimo prowadzenia 2:0 – przegrali mecz z Werderem Brema; dwa gole stracili wówczas w doliczonym czasie gry. Niedługo potem wróciła Liga Mistrzów – i gdy zaczęło się zanosić na sensacyjne wyjazdowe zwycięstwo nad Manchesterem City, Terzic przeprowadził zmiany o charakterze defensywnym, najwyraźniej licząc, że po bramce w 56. minucie “doholują” skromne prowadzenie do końca.

Do zachwytów nad Borussią, która na Signal Iduna Park pokonała Chelsea (1:0), trzeba dołożyć łyżkę dziegciu. Końcówka meczu pokazała, że stare problemy BVB – mniej ostatnio widoczne – mogą wrócić ze zdwojoną siłą w każdej chwili. Od początku roku Borussia Dortmund imponuje nie tylko formą (wygrała wszystkie siedem spotkań – pięć w lidze, jedno w Pucharze Niemiec i…

Do zachwytów nad Borussią, która na Signal Iduna Park pokonała Chelsea (1:0), trzeba dołożyć łyżkę dziegciu. Końcówka meczu pokazała, że stare problemy BVB – mniej ostatnio widoczne – mogą wrócić ze zdwojoną siłą w każdej chwili. Od początku roku Borussia Dortmund imponuje nie tylko formą (wygrała wszystkie siedem spotkań – pięć w lidze, jedno w Pucharze Niemiec i…