Raków dopadł Lecha! Kolejorz ma problem

Lech Poznań miał zmazać plamę i zrobić kolejny krok do mistrzostwa. Tymczasem zrobił to Raków Częstochowa, który zasłużenie wygrał przy Bułgarskiej 1:0, dzięki czemu emocje związane z walką o mistrzostwo nabierają rumieńców.

Walentynkowy wieczór przyniósł PKO Ekstraklasie hitowe starcie Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa. Dla pierwszych miała to być okazja do umocnienia się na pozycji lidera i tym samym zwiększenia przewagi do siedmiu punktów nad trzecimi Medalikami. Dla drugich zmniejszenie tego dystansu do zaledwie jednego “oczka”. Zapowiadało się meczycho przez wielkie “M”.

Nie zmieniał tego w żadnym przypadku fakt, że w poprzedniej kolejce oba zespoły sensacyjnie przegrały. Lech w Gdańsku z Lechią 0:1, a Raków u siebie 1:2 z GKS-em Katowice. To tylko dodawało emocji temu spotkaniu, bowiem obie strony były żądne rehabilitacji za ubiegłotygodniowe wpadki.

Od pierwszych minut obie drużyny narzuciły dużą intensywność. Początkowo częstochowianie zakładali wysoki pressing, z czym problemy miał Kolejorz. Jeszcze przed upływem pierwszej minuty wybiciem poza boisko niemal z linii bramkowej – po podaniu od kolegi – musiał ratować się Bartosz Mrozek.

Przed końcem początkowego kwadransa Lech doszedł jednak do głosu i zaczął dłużej utrzymywać się przy piłce. Cóż z tego, skoro nie przekładało się na to żadne zagrożenie bramki strzeżonej przez Kacpra Trelowskiego. Gospodarze mieli trochę stałych fragmentów, rozgrywali je krótko i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, bowiem po tych krótkich wznowieniach szybko akcje paliły na panewce.

W 25. minucie wprawdzie Mikael Ishak główkował z bliska do siatki, ale był na znaczącym spalonym. Po chwili mogło być za to 0:1. Raków w swoim słabszym momencie zdołał zaliczyć szybki wypad pod pole karne, Adriano Amorim dośrodkował z prawego skrzydła prosto do Jonatana Brauta Brunesa, a kuzyn Erlinga Haalanda dołożył tylko głowę. Mrozek chyba sam nie wie, jakim cudem zdołał ją odbić. Był to natomiast początek jego popisów. Do czasu.

Golkiper Lecha w końcówce pierwszej połowy zatrzymał jeszcze najpierw próbę Gustava Berggrena, a po chwili Iviego Lopeza. Obie interwencje były kapitalne, a goście mogli się tylko zastanawiać, jakim sposobem nie prowadzą. Bo gola Berggrena w 40. minucie Szymon Marciniak uznać nie mógł. Szwed przed trafieniem odpychał Radosława Murawskiego.

Lech Poznań miał zmazać plamę i zrobić kolejny krok do mistrzostwa. Tymczasem zrobił to Raków Częstochowa, który zasłużenie wygrał przy Bułgarskiej 1:0, dzięki czemu emocje związane z walką o mistrzostwo nabierają rumieńców. Walentynkowy wieczór przyniósł PKO Ekstraklasie hitowe starcie Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa. Dla pierwszych miała to być okazja do umocnienia się na pozycji lidera i tym…

Lech Poznań miał zmazać plamę i zrobić kolejny krok do mistrzostwa. Tymczasem zrobił to Raków Częstochowa, który zasłużenie wygrał przy Bułgarskiej 1:0, dzięki czemu emocje związane z walką o mistrzostwo nabierają rumieńców. Walentynkowy wieczór przyniósł PKO Ekstraklasie hitowe starcie Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa. Dla pierwszych miała to być okazja do umocnienia się na pozycji lidera i tym…