Barcelona cierpiała. Ale Real jeszcze bardziej
- by Shiloh Dynasty
- 50
Mało kto spodziewał się w czwartkowy wieczór tak słabego i bezradnego Realu. Aż trudno było uwierzyć, że to drużyna – jak słusznie zauważył Thierry Henry – której boi się obecnie cała Europa. “Lewy” może coraz śmielej myśleć o podwójnej koronie.
W pierwszym meczu półfinałowym Copa del Rey Real przegrał z Barceloną 0:1.
Okrutnie pomylił się były piłkarz obu drużyn Robert Prosinecki, który mówił kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem, że czeka nas otwarty, bardzo dobry do oglądania mecz. To było najgorsze El Clasico od lat.
Barca przyjechała na Bernabeu bez Pedriego, Lewandowskiego, Dembele i Christensena, a wyjechałaby z dwubramkową zaliczką, gdyby po przerwie Ansu Fati nie zablokował przypadkiem strzału Kessiego. Ma dużo racji Wojciech Kowalczyk, który stwierdził po meczu w Kanale Sportowym, że Katalończycy zagrali z Realem niczym Cadiz. Wystarczy przypomnieć, że zakończyli mecz z 35-procentowym (!) posiadaniem piłki.
Kluczowe pytanie brzmi jednak: jakie to ma znaczenie?
Barcelona pojechała do stolicy po wynik, który pozwoli realnie myśleć o awansie przed rewanżem. Wykonała dwieście procent planu. Ktoś może psioczyć na styl, ale strzelam, że Xaviego niewiele to teraz obchodzi. Doskonale wiedział, że jego zawodnicy będą cierpieć.
Jeśli ktoś w czwartkowy wieczór rozczarował, to przede wszystkim Real. Mając na tacy osłabioną Barcelonę, na dodatek w lekkim dołku (vide: porażki z Manchesterem i Almerią), nie pokazał absolutnie nic. Marc-Andre ter Stegen szykował się pewnie na ciężką noc, a tymczasem Królewscy nie oddali na jego bramkę ani jednego celnego strzału. W meczach domowych Realu podobna sytuacja miała miejsce pierwszy raz od 2010 roku. Tak wielkiej drużynie to po prostu nie wypada.
Aż trudno było uwierzyć, że to zespół, który chwilę temu zdemolował na Anfield Liverpool. Bezradność Los Blancos i brak pomysłu na rozmontowanie Barcelony momentami aż raziły. Legendarny Thierry Henry powiedział po meczu, że cała Europa boi się dziś Realu Madryt, a Real Madryt boi się Barcelony.
Mało kto spodziewał się w czwartkowy wieczór tak słabego i bezradnego Realu. Aż trudno było uwierzyć, że to drużyna – jak słusznie zauważył Thierry Henry – której boi się obecnie cała Europa. “Lewy” może coraz śmielej myśleć o podwójnej koronie. W pierwszym meczu półfinałowym Copa del Rey Real przegrał z Barceloną 0:1. Okrutnie pomylił się…
Mało kto spodziewał się w czwartkowy wieczór tak słabego i bezradnego Realu. Aż trudno było uwierzyć, że to drużyna – jak słusznie zauważył Thierry Henry – której boi się obecnie cała Europa. “Lewy” może coraz śmielej myśleć o podwójnej koronie. W pierwszym meczu półfinałowym Copa del Rey Real przegrał z Barceloną 0:1. Okrutnie pomylił się…