Leo Messi i “brudne” oblicze. Argentyna na to czekała

W niedzielę Leo Messi na pewno zostanie bohaterem. Wiecznym, bo tylko Puchar Świata zapewnia w Argentynie nieśmiertelność. Albo tragicznym – jako największy geniusz futbolu, ale bez wykształcenia.

Argentyna nigdy wcześniej nie kochała Leo Messiego tak mocno. Gdy pytamy dlaczego, odpowiedź wykracza poza boisko. Argentyńczycy usychają bez fenomenalnych akcji i zwycięstw, ale potrzebują czegoś więcej – emocji. Mówią o sobie, że oprócz dobrego serca mają “brudne” oblicze. Demona ujrzeli także w swoim idolu.

Messi jest zaprzeczeniem złego chłopca. Dorastał w warunkach przyzwoitej klasy średniej, nigdy nie był kontrowersyjny. Jest z kobietą, z którą zna się od piątego roku życia. Jeżeli robi gdziekolwiek zamieszanie, to na boisku, z piłką przy nodze.

– Naznaczyłeś wszystkich Argentyńczyków. Nie ma dziecka, które nie miałoby twojej koszulki. Nieważne, czy prawdziwej, czy podróbki. Zostawiłeś swój ślad w życiu każdego z nas. I to jest dla mnie coś więcej niż zdobycie mistrzostwa świata – mówiła Sofia Martinez.

Z Meksykiem potrzebował pół metra przestrzenim, by zdobyć bramkę na 1:0. A gdyby nie tamta wygrana (2:0), Albicelestes mogli nie wyjść z grupy. Od 1/8 finału Messi w każdym meczu miał decydujący głos. Nie potrzebuje być jednak w centrum uwagi. Emiliano Martineza, bramkarza, wyściskał po wygranych karnych z Holandią czulej, niż własną żonę. Juliana Alvareza wyczochrał po golach z Chorwacją jak niesfornego malucha.

Ten turniej jest dla Messiego wyjątkowy. Nie ze względu na gole, choć strzelił ich na mundialu najwięcej do tej pory (5). Argentyna w końcu jest jednością. Messi ma wokół siebie zapatrzonych w niego, zdolnych małolatów. Alvareza, który 10 lat temu, jako 12-latek, prosił go o zdjęcie.

Są nowi gracze, przyszłość tamtejszej piłki, jak Enzo Fernandez – o którym mówi się, że jest wielki jak śpiewak Carlos Gardel. W Argentynie nie ma większego komplementu. Są też łobuzy, jak Emiliano Martinez, który mówi, że chce wygrać Puchar Świata, by Messi spełnił marzenia.

W niedzielę Leo Messi na pewno zostanie bohaterem. Wiecznym, bo tylko Puchar Świata zapewnia w Argentynie nieśmiertelność. Albo tragicznym – jako największy geniusz futbolu, ale bez wykształcenia. Argentyna nigdy wcześniej nie kochała Leo Messiego tak mocno. Gdy pytamy dlaczego, odpowiedź wykracza poza boisko. Argentyńczycy usychają bez fenomenalnych akcji i zwycięstw, ale potrzebują czegoś więcej – emocji. Mówią…

W niedzielę Leo Messi na pewno zostanie bohaterem. Wiecznym, bo tylko Puchar Świata zapewnia w Argentynie nieśmiertelność. Albo tragicznym – jako największy geniusz futbolu, ale bez wykształcenia. Argentyna nigdy wcześniej nie kochała Leo Messiego tak mocno. Gdy pytamy dlaczego, odpowiedź wykracza poza boisko. Argentyńczycy usychają bez fenomenalnych akcji i zwycięstw, ale potrzebują czegoś więcej – emocji. Mówią…